Najpierw makijaż, potem zajęcie miejsca przy stole w studio nr 2, podłączenie do mikrofonów, reflektory i „akcja!”. Tak ziściło się marzenie wielu osób o specjalnym wydaniu programu „Sprawa dla reportera”, poświęconym problemowi niechcianych hodowli norki amerykańskiej w naszym regionie.
Pojechało nas w sumie 15 osób z Miedzynia, Lipian, Rościna i Przelewic, aby wziąć udział w nagraniu programu redaktor Elżbiety Jaworowicz. Po drugiej stronie studia zasiedli: przewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Krzysztof Jurgiel, poseł Zbigniew Dolata, przedstawiciele Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych, przedstawiciele „Otwartych klatek”, burmistrz Myśliborza oraz osoby stale biorące udział w tym programie – pani mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz oraz dwoje dziennikarzy. Wywiązała się gorąca dyskusja nad obecną sytuacją prawną w dziedzinie prowadzenia hodowli norki amerykańskiej. Próbowano znaleźć wytłumaczenie dlaczego ciągle jeszcze jest tyle spornych kwestii i wiążących się z nimi protestów. Udział w programie Olgierda Kustosza i Ireneusza Junga był znakomitą okazją do promocji ich świetnych wyrobów (miody przelewickie i udziec wieprzowy wędzony), które zdobyły złote laury w prestiżowych konkursach produktów regionalnych i tradycyjnych. Całość programu okrasił występ reprezentantek Zespołu JUTRZENKA, dzielnych pań Basi, Grażynki i Kazi. Szkoda tylko, że zabrakło akompaniamentu…
Jako pointa, padła myśl, że może ten program stanie się swego rodzaju lobbingiem zmierzającym do wypełnienia luk znajdujących się w polskim prawie regulującym dziedzinę zakładania i prowadzenia hodowli norki.
Warto dodać, że dzisiejsze nagranie programu w studio TVP w Warszawie, to druga część, która oprócz reportażu nagranego na miejscu w Rościnie, Miedzyniu i Przelewicach (pisaliśmy o tym wcześniej) złoży się na edycję „Sprawy dla reportera”. Emisja „naszego” odcinka odbędzie się 7 listopada o godz. 21:25 w programie 1 TVP.
Zobacz więcej zdjęć ==> tutaj
…a tym czasem do sejmu trafił prezydencki projekt, w myśl którego – sejmik wojewódzki ma decydować o wszelkich zagospodarowaniach urbanistycznych. Przykład? Do Przelewic zgłasza się inwestor, chcący postawić fermę wiatrową na 30 wiatraków. Rada gminy się zgadza, zatwierdza, ale województwo wylicza, że może być jedynie 25 wiatraków i cały cyrk papierkowy się rozpoczyna (biorąc pod uwagę czas na odpowiedź , opieszałość i urlopy?… inwestor może się zniechęcić, uciec sprzed nosa) Wg projektu mogą decydować nawet o rodzajach okien i ich rozmieszczeniu w budynkach typu wieżowiec stawianych w województwie. W ten sposób zabija się rolę samorządu niższego szczebla i uwłacza się mu – sugerując niekompetencje – przekazując władzę kilkudziesięciu osobom z sejmiku, którzy o swoim województwie zwykle nie mają większego pojęcia.
Przykład próby założenia nielegalnej hodowli norek i zabieganie o swoje(!) z województwem nie wróży wiele dobrego w tego typu współpracy, a wręcz gwarantuje zniechęcające procedury biurokracyjne. Oby przepadło to w pierwszych czytaniach. Więcej info i szczegółów – w Rzeczpospolitej (23.10.13).